Heeeeeeeeeeeej !!
Od razu ostrzegam, że ja do tego poniżej się nie przyznaję. W ogóle nie wiem, co mnie natchnęło, żeby coś takiego napisać, ale ...
TEKST NAPISANY POCHYŁĄ CZCIONKĄ JEST NIEODPOWIEDNI DLA OSÓB PONIŻEJ OSIEMNASTEGO ROKU ŻYCIA. Z GÓRY UPRZEDZAM, ŻE OSTRZEGŁAM WSZYSTKICH, A TO ŻE WIĘKSZOŚĆ Z WAS TO PRZECZYTA NIE JEST JUŻ MOJA WINA xD
To chyba na tyle, a z rzeczy mniej ważnych.
Wpadajcie:
Pozdrawiam, Cave.
_______________________________________
- Czy ty i twoje przyjaciółki
należycie do Zakonu Feniksa. – padło pierwsze pytanie. Hermiona
zacisnęła powieki, ale słowo samo wypłynęło z jej ust.
-
Tak. – chciała teraz krzyczeć, ile tylko miała sił w płucach, ale się
powstrzymała. Owszem, była sobą zawiedziona, ale i tak to prawie nic nie
znacząca wiadomość. Zauważyła, jak na twarzy Riddle ‘a pojawia się tryumfujący
uśmiech, który tylko jeszcze bardziej zmotywował Hermionę do walki.
-
Czy wiesz, gdzie jest Harry Potter, Ron Weasley i Sophie Granger?
-
Nie. – tutaj nawet nie starała się oszukiwać, bo wiedziała, że ta informacje
będzie dla niego zupełnie zbędna.
-
Czy wśród Śmierciożerców jest szpieg z Zakonu? – Miona zaklęła w myślach. Zaczęła
walczyć z własną wiedzą. Z całej siły hamowała się, żeby nie popatrzeć na
profesora Snape ‘a lub kogokolwiek innego.
-
Nie. – wydukała w końcu, ku uciesze wszystkich zebranych. Spuściła powieki
oddychając urwanie. Udało się.
-
Ktokolwiek podejrzewa, kiedy zamierzamy napaść na Hogwart? – zagryzła wargę i
zacisnęła pięści, żeby jak najdłużej powstrzymać się od odpowiedzi. Może teraz
skłamać, przynajmniej taką ma nadzieję, ale czy warto? Przecież może uda im się
wyciągnąć z niego tę informację.
-
Nie. – wydusiła z siebie w końcu.
Niezmiernie zdziwiła się, kiedy
Voldemort ogłosił koniec przesłuchania. Coś jej tutaj nie grało. Przecież
większość z tych informacji nie była mu tak naprawdę do niczego potrzebna. W
pewnym momencie naszła ją myśl, że ktoś taki jak on może preferować nieco
bardziej brutalne wyciąganie informacji ze swoich ofiar. Bardzo szybko
odrzuciła jednak od siebie te teorię.
Przecież to oczywiste, że Riddle chciał mieć co do wszystkiego pewność, a
tortury mu jej nie dawały. Zmrużyła oczy, kiedy rozpiął jej nadgarstki i
obserwowała dokładnie każde jego posunięcie. Nic nie zrozumiała, kiedy wskazał
dłonią na drzwi, jakby pozwalając jej samej opuścić pomieszczenie.
Zaintrygowana podniosła się z krzesła i zaczęła stawiać coraz pewniejsze kroki w
kierunku wyjścia. Ledwo opanowała się, żeby nie wywrócić oczami, kiedy Draco
również ruszył w tę samą stronę.
Kiedy już miała schodzić do piwnic
poczuła mocny uścisk na lewym ramieniu. Odwróciła się zdziwiona w kierunku
blondyna, który trzymał różdżkę wycelowaną prosto w nią. Rozszerzyła zdziwione
oczy. Nie wiedziała, czego może się po nim spodziewać; mimo wszystko nie
potrafiła zaufać mu do końca. Zacisnęła powieki, robiąc krok do tyłu w
momencie, kiedy poczuła na sobie zaklęcia. Zmarszczyła czoło, nie czując
żadnych skutków. Nie dane jej jednak było długo się zastanawiać, ponieważ
chłopak ścisnął jej nadgarstek i pociągnął do przodu. Natychmiast popatrzyła w
tamtym kierunku. Zrozumiała, co zrobił, kiedy nie zauważyła swojej dłoni. On po
prostu rzucił na nią Kameleona. Gdyby
nie sytuacja, w jakiej się znajdują, to na pewno uderzyłaby się w czoło z
otwartej dłoni. Po kilku minutach znaleźli się pod sporych rozmiarów drzwiami.
Blondyn wypowiedział hasło i wciągnął Mionę do środka. Szatynka rozejrzała się
po dość sporym pomieszczeniu uznając, iż osoba, która je urządzała miała
całkiem dobry gust.
-
Usiądź. – doszedł do niej władczy głos Ślizgona. Natychmiast wykonała
polecenie, kiedy on sam zdejmował z niej urok. Obserwowała go, jak chodzi w te
i z powrotem po pokoju, kładąc na drewnianym stoliku coraz to nowe rzeczy.
W końcu zajął miejsce naprzeciwko niej
i wyczarował niewielką miskę, którą napełnił chłodną wodą. Chwycił czystą,
białą ścierkę w dłoń i zaczął czyścić rany Gryffonki. Dziewczyna automatycznie
zamknęła oczy, czując pieczenie po spotkaniu ich z delikatnym materiałem.
Usłyszała ciche westchnienie Draco, kiedy dotknął czubkiem różdżki jej
rozciętego łuku brwiowego. Syknęła cicho po ty, jak blondyn rzucił zaklęcie
sklepiające rany. Była najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, kiedy Ślizgon
skończył zabiegi. Posprzątał jeszcze tylko na stoliku i z powrotem odwrócił do
dziewczyny. Nie przewidział jednak, w jakiej pozycji się znajdą.
Ich
oczy znajdowały się na tej samej wysokości. Jej – w kolorze gorącej czekolady,
lekko załzawione, jakby przestraszone. Jego – stalowoszare, zimne, bez
jakichkolwiek uczuć. Pasowały do siebie idealnie, uzupełniając nawzajem swoje
braki. Draco przez chwilę z wrażenia stracił równowagę, przez co jego dłonie
spoczęły na oparciu po obydwu stronach głowy Hermiony. Dziewczyna przez to
jeszcze bardziej wbiła się w sofę. Kiedy odległość między nimi zmniejszała się
mimo to coraz bardziej, poczuła przyjemne mrowienie w brzuchu. Dobrze
wiedziała, co to znaczy – Ślizgon najnormalniej w świecie ją pociągał i w cale
nie miała zamiaru temu zaprzeczać. Zaciągnęła się powietrzem, przymykając
powieki, żeby móc lepiej poczuć niesamowity zapach jego, zapewne, cholernie
drogich perfum. Wyczuła również nutkę zapachu papierosów. Uwielbiała, kiedy
chłopak pachniał właśnie mieszaniną tych dwóch aromatów.
Z
transu wyrwało ją delikatne muśnięcie ust chłopaka. Otworzyła po woli oczy,
kiedy kolejny pocałunek nie nadszedł. Zauważyła przed sobą dwa kawałki zimnego
metalu, które otaczała obwódka czarnych rzęs. Byłaby głupią, gdyby nie
przyznała, iż blondyn ma przepiękne oczy. Przysunęła się do niego o kilka
centymetrów, dając tym samym do zrozumienia, że chce jeszcze. W odpowiedzi
usłyszała ciche parsknięcie, ale nie dane jej było rzucić żadną ripostą,
ponieważ Dracon wpił się w jej wargi z całą namiętnością i zachłannością. Tak
naprawdę nie wiedziała, co powodowało, że chce go mieć przy sobie przez całą
dobę, siedem dni w tygodniu. Tę potrzebę odczuła szczególnie ostatnio; siedząc
w zimnym lochu. Pewnej nocy pomyślała, że przyjemnie byłoby mieć go przy sobie
i móc położyć się na jego, najprawdopodobniej, wygodnym i na pewno umięśnionym
torsie. Gdyby mogła, to pacnęłaby się teraz z otwartej dłoni w czoło. Jest
pustą idiotką; kolejną, którą udało mu się w sobie rozkochać. Nie jest jednak w
stanie nic na to poradzić. Od zawsze miała słabość do „niegrzecznych chłopców”,
a on był nim w stu procentach.
Po
plecach kasztanowłosej przeszedł prąd, kiedy chłodna dłoń chłopaka znalazła się
pod jej ubrudzoną bluzką. Jest pewna, że na twarzy pojawiły jej się dwie, duże,
czerwone plamy; ich ciepło już czuje. Nie pozwoliła mu wtargnąć językiem do
wnętrza swojej buzi, ponieważ chciała się z nim chwilę podroczyć. Gdyby tylko
mogła, to przeciągnęłaby ten pocałunek w nieskończoność. Owszem, już kiedyś to
z nim robiła, ale nigdy w taki sposób. Uśmieszek satysfakcji wpłynął na jej
wargi, kiedy kolejna próba pogłębienia pieszczoty mu nie wyszła. Wiedziała, że
go to denerwuje, ale właśnie na tym polegała cała zabawa. Szkoda tylko, że
obróciło się to przeciwko niej, ponieważ poczuła, jak chłopak ściska jej pierś.
Jęknęła, tym samym otwierając delikatnie usta, co on natychmiast wykorzystał.
Wdarł się językiem do wnętrza jej ust. Nie był przy tym jednak brutalny, a
niesamowicie zmysłowy. Sprawiał, że chciała więcej; chciała posunąć się o jeden
krok dalej. Wiedziała, że później najprawdopodobniej tego pożałuje, ale teraz
to się nie liczyło. Najważniejsza była chwila, która aktualnie trwał; żeby nie
kończyła się jak najdłużej.
Zdjęła
z niego czarną pelerynę, po woli zsuwając mu ją z umięśnionych ramion. Draco
był zdziwiony, że chce tego samego, co on, ale nie narzekał. Jednym ruchem
zdjął z niej koszulkę, która wylądowała w kącie pokoju, po czym ułożył w
pozycji leżącej, ulokowując się wygodnie między jej nogami. Błądził dużymi
dłońmi po całym jej ciele, wywołując pojedyncze westchnienia, wydobywające się
z półotwartych ust dziewczyny. W pewnym momencie poczuł, jak drży pod naporem
jego ciała. Uśmiechnął się do siebie cwanie. Wystarczy, że ją całuje, a już
dostaje orgazmu. Tak, to prawda, że na każdą dziewczynę tak działał, ale
Hermiona była wyjątkowa i cieszył się, że jego urok ją również dopadł. Zszedł z
pocałunkami na delikatną skórę szyi i zaczął ją na przemian przygryzać, przez
co powstała na niej niewielka malinka. Jaka szkoda, że w końcu i tak będzie
musiał ją stamtąd usunąć. Podniósł się z powrotem do góry, patrząc w
czekoladowe oczy Miony. Chciał znaleźć w nich jakikolwiek znak, że ona sobie
tego nie życzy, ale nic oprócz niesamowitego podniecenia w nich nie było.
Zsunął
się więc dłońmi na klamrę od paska u spodni i rozpiął ją za jednym ruchem,
ściągając z Gryffonki dżinsowy materiał. Patrzył jak zaczarowany na całe jej
ciało, które osłonięte było już tylko czarną, koronkową bielizną. Herm nie
zrozumiała do końca o co chodzi. Poczuła się skrępowana pod natarczywym wzrokiem
blondyna, przez co usiłowała zasłonić swoje ciało rękami i jednocześnie walczyła
z rumieńcem, który nieproszony usiłował wedrzeć się na jej twarz. Po chwili
jednak Draco złapał dłonie dziewczyny i lekko pocałował.
- Jesteś niesamowicie piękna. –
powiedział zmysłowo, pochylając się nad szatynką i po raz kolejny całując ją prosto
w usta.
Kilka
sekund później Malfoy pozostał jedynie w obcisłych bokserkach, które
uwydatniały jego erekcję. Chłopak odnalazł zapięcie stanika dziewczyny i
rozpiął je. Popatrzyła na niego zaćmionym wzrokiem, kiedy delikatnie zdejmował
z niej pierwszą część bielizny. Odrzucił materiał gdzieś na bok i zaczął
drażnić zębami jeden z sutków dziewczyny, ściskając całą pierś w dłoni.
Słyszał, jak cicho jęczy, co jeszcze bardziej podniecało go i motywowało do
dalszego działania. Nie zaprzestając wcześniejszej czynności zaczął zjeżdżać dłońmi
coraz niżej, aż w końcu dotarł do granicy, jaką była gumka czarnych fig. Włożył
pod nią palce i zaczął po woli ciągnąć na dół. Wkrótce i tego okrycia została
pozbawiona.
Draco
automatycznie zaczął zjeżdżać z pocałunkami coraz niżej. Najpierw muskał płaski
brzuch dziewczyny, przez pępek, aż w końcu dotarł do jej najintymniejszego
miejsca, gdzie zatrzymał się na dłużej. Przejechał językiem po jej kobiecości i
uśmiechnął się do siebie, kiedy poczuł, jak usiłuje złączyć kolana. Położył
dłonie na jej biodrach i delikatnie zacisnął palce, ponawiając wcześniejszą
czynność z tą różnicą, że jego język zaczął wchodzić coraz głębiej. Ciszę, jaka
wokół nich panowała, przerywały tylko pojedyncze westchnienia, jęki i nierówny,
urywany oddech dziewczyny. Miała już kiedyś swój pierwszy raz, ale tamten
chłopak nawet podczas spełnienia nie dawał jej tyle przyjemności, co Draco
teraz. Słyszała niejedną opowieść swoich koleżanek o nim, ale dopiero teraz uwierzyła,
że to prawda. Zawsze myślała, że dziewczyny, zakochane w nim do szaleństwa,
wszystko wyolbrzymiają. Pomyliła się, nawet bardzo.
Wygięła
się w łuk, czując w sobie jego środkowy palec, którym zaczął poruszać coraz
szybciej. Otworzyła szeroko oczy, czując że jest coraz bliżej drugiego orgazmu.
Zadrżała, opadając bezwładnie na kanapę, kiedy niesamowita przyjemność kolejny
raz przeszła przez jej ciało. Wychwyciła moment, w którym blondyn ściąga z
siebie bokserki, a zaraz potem znów znajduje się między jej udami. Jednak
jeszcze w nią nie wszedł; na razie podniósł ją do góry i przeniósł na miękkie łóżko.
Przejechała rękami po posłaniu, odwzajemniając pocałunek. Popatrzyła w oczy
blondyna. Pokiwała lekko głową, niezdolna nic powiedzieć, kiedy zauważyła w
nich pytanie o pozwolenie. Chciała tego, żeby w końcu stali się jednością. W
głębi duszy czekała na ten moment od jakiegoś czasu, ale jej duma nie pozwalała
się do tego przyznać.
Skrzywiła
się nieznacznie, czując nabrzmiały członek chłopaka, który wszedł w nią jednym,
mocnym pchnięciem. Była na niego zdecydowanie za ciasna, ale nie zwracali na to
uwagi. Malfoy poruszał się szybko; po woli przestawał nad sobą panować. Ciche
pojękiwania dziewczyny i jego imię z jej ust w cale nie pomagały mu w
odzyskiwaniu kontroli. Po chwili poczuł, jak Hermiona po raz kolejny tego
wieczoru pod nim drży, a co za tym idzie – doszła. Jednak nie przestawał się w
niej poruszać aż do momentu, w którym on sam nie osiągnął spełnienia. Miona
poczuła, jak ciepła ciecz wypełnia ją od środka, co sprawiło, że z jej gardła
znów wydarło się przeciągłe jęknięcie, a zaraz potem Dracon opadł na poduszki
obok niej.
Musieli chwilę odczekać, żeby dojść do siebie.
Kiedy ten moment w końcu nadszedł Ślizgon objął Gryffonkę ramieniem,
przyciągając do siebie i nakrywając ich nagie, spocone ciała lekką kołdrą. Cały
czas nie mogli uwierzyć w to, co przed chwilą miało miejsce. Dziewczyna
poczuła, jak chłopak całuje ją delikatnie w czoło. Uśmiechnęła się do siebie,
oplatając jego klatkę piersiową swoimi ramionami. Nie miała pojęcia, ile
ryzykował przyprowadzając ją tutaj, ale zdawała sobie, że wiele. Jednak
prawdziwym przestępstwem w oczach Śmierciożerców musiał być fakt, że uprawiał z
nią seks i to z jej własnej woli. Nie była w stanie już o tym myśleć, chociażby
nie wiem, jak bardzo chciała. Jej powieki w szybkim tempie zaczynały samoistnie
się zamykać, aż w końcu nie miała już siły na to, żeby je ponownie otworzyć. Miarowe
podnoszenie się i opadanie klatki piersiowej Draco również nie pomagało jej,
żeby dalej trwać przy nim.
-
Śpij, Hermiono. – to było ostatnie, co usłyszała, ponieważ później była już
tylko niesamowicie przyjemna ciemność.